6 października 2010

A tymczasem w Krakowie - o tempora, o mores!

Rok 2010 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.


Współcześni kronikarze wspominają, iż z wiosny wulkan islandzki o nazwie nie do wymówienia przebudził się gwałtownie z wiekuistego snu i zasnuł chmurna powłoką niebo nad nami, niwelując dochody linii lotniczych i biur podróży, co było przepowiednią tragicznych wypadków smoleńskich. Latem zdarzyły się wielkie powodzie, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie. W Warszawie widywano też w mieście krzyż ognisty przed Pałacem Prezydenckim; odprawiano więc posty i dawano jałmużny, od słuchania Radyja stroniąc, gdyż niektórzy twierdzili, że zaraza spadnie na kraj i wygubi rodzaj ludzki. Aura stała się tak deszczowa, że najstarsi ludzie nie pamiętali podobnej. W południowych i zachodnich województwach wody podsycane opadami atmosferycznymi wystąpiły z łożysk i pozalewały brzegi. Pola rozmokły i zmieniły się w wielką kałużę, wsie i przysiółki niektóre w całości woda zabrała. Roje po pasiekach, a także źle opłacani pracownicy po firmach poczęli się burzyć i huczeć, a bydło ryczało po zagrodach, gdy nowe, złowieszcze ustawy na Wiejskiej przegłosowywano. Gdy więc tak porządek przyrodzenia zdawał się być wcale odwróconym, wszyscy w Rzeczypospolitej oczekując niezwykłych zdarzeń zwracali niespokojny umysł i oczy szczególniej ku Krakowskiemu Rynkowi, z którego łatwiej niźli skądinąd mogło się ukazać niebezpieczeństwo.

- pisał Mistrz, sam Henryk Sienkiewicz.



Choć w Krakowie jestem jedynie duchem, wciąż na sercu leżą mi losy rodzinnego miasta. Widząc powyższe szkaradzieństwo (a także filmik - poniżej), chce mi się tylko zgrzytać zębami i biadać nad tzw. 'nowoczesną myślą architektoniczną' i nad interesującym gustem miejskiego Konseratora Zabytków.
Ciśnie się na usta hiobowe pytanie "Dlaczego Kraków to spotyka?!"

Dla zilustrowania powagi sytuacji - filmik z pierwszyh testów tej dyskoteki. Wróbelki ćwierkają, że to coś ma oficjalnie zacząć straszyć gawiedź i turystów już 10 października. Brrr!


"Techno, Disko, ale fajne, bo sie błysko!" - jak mawiali starożytni Egipcjanie.

Kilka lat temu usunięto stylową po krakowsku fontannę prof. Zinna. Widocznie komuś przeszkadzała. Potem zaczęły się przepychanki... konkursy i przetargi z okazji projektu nowej tzw. fontanny, która miała uwzględnić istnienie powstającego pod płyta Rynku muzeum.
I cóż? Miało być fajnie, a wyszło jak zwykle.

P.S. Inwestycja kosztowała miasto ponad trzy miliony złotych. Źródło: http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/599966,krakow-pierwsza-proba-fontanny-na-rynku-glownym-zdjecia-film,id,t.html

10 komentarzy:

  1. A czego Ty oczekujesz od Bolandy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gustu? nie mów, że to za dużo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ potworek. I to w takim miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Idzie Ci o to że kolorowe czy o muzeum jako takie? Bo światła można dość prosto wyłączyć.... a to że szklane i że wystaje to mi w ogóle nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Śtyyyy...ja myślę, że kolejna część Kodu Da Vinci będą u nas kręcić - tak źle i tak niedobrze...
    Starożytni Egipcjanie:D:D:D
    No i jeszcze może Ty mi wytłumaczysz, o co chodzi o to nadużywanie (moim zdaniem)przekreśleń w tekście? No po prostu czasem wygląda nie na intencjonalny zabieg, ale na niedopatrzenie w edycji tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest zła, może nie do końca armatura wpisuje się w wizję artysty, nie mniej jednak jest świadectwem naszych czasów i śladem tego, na co nas stać i finansowo i intelektualnie. To jest fontanna na miarę naszych możliwości. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jest zla, mowisz. A ogladales ja IRL? Bo ciekawa jestem, jak sie prezentuje na zywo.

    A co do mozliwosci, coz. Jakie mozliwosci, taka fontanna. I nie pomoze tu biadanie tzw. artysty, ze zsabotowano mu dzielo rurami lazienkowymi...

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałem ją IRL. Nie widziałem jej świecącej. Tej części tego dzieła nie mogę jeszcze ocenić, podobnie czekam aż napuszczą wody. :)
    W dzień jest ok, zdecydowanie jest większa niż to widać na zdjęciach czy filmach, armatura jest widoczna, ale zazwyczaj w godzinach dziennych, kiedy urządzenie nie działa, myślę, że te obiecane słupy wody rozmyją efekt łazienki. Obecnie coś w niej poprawiają. Nie chcę wierzyć ani wykonawcy, że zrobił zgodnie z projektem, ani też nie chcę ufać artyście, że jest aż tak poszkodowany. Jedno jest pewne, cechą charakterystyczną architektów jest to, że często nie mają bladego pojęcia ile trzeba wyładować pieniędzy na ich wybujałą fantazję. O ile konstrukcyjnie jest to możliwe. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się pytam, w czyim ogródku stoi stara, zabytkowa fontanna.

    OdpowiedzUsuń
  10. @JamCiOn: ciekawe jak będzie wyglądało i działało to cudo np. w lecie. A może do wody dodadzą pianę i kolorowe bąbelki?

    @Krakon: przyznaj się, u Ciebie, czy u Seji'ego? :)

    OdpowiedzUsuń