20 grudnia 2010

Humor dla poliglotów



Jeśli ktoś pamięta jeszcze mój wpis o wojnie na kartki w pralni, na pewno uraduje się nową próbką lokalnej szwedzkiej twórczości - tym razem z podziemnego parkingu.



Szwedzi zaczynają naukę języków dość wcześnie - szczególnie jeśli chodzi o znajomość angielskiego, bo od najmłodszych lat mają możliwość się w ten język wsłuchać dzięki szkole i telewizji (dla przypomnienia: w Szwecji filmów sie nie dubbinguje, każdy anglojęzyczny program czy film występuje wyłącznie w wersji z napisami). Turyści nie mają więc żadnych problemów z porozumiewaniem się z ludnością lokalną bez znajomości ich jakże śpiewnego języka. W sklepie, w urzędzie, na poczcie i u lekarza - wszędzie można dogadać się ze statystycznym Szwedem po angielsku. Niestety, do dziś nie wiem jak wytłumaczyć rzeczonemu statystycznemu Szwedowi, dlaczego nie będzie mógł swobodnie rozmawiać za pomocą tegoż języka np. u fryzjera, czy na dworcu kolejowym w Polsce... ale do rzeczy.


Poniższy przykład ilustruje jak wyżej wymieniony statystyczny Szwed próbuje w geście dobrej woli przemówić do sumienia sąsiada zaniedbującego swój samochód (ogólnie jest to czysty i porządny naród).
Dwa tygodnie temu na pokrywającym się sporą warstwą kurzu i brudu, zaapelowano do właściciela srebrnego audi po raz pierwszy: "Tvätta mig, snälla!" (Bardzo ładnie proszę, umyj mnie!). Prawda, że uroczo? Nie ma mowy o żadnych "BRUDASach", czy rysunkach pewnych elementów męskiej anatomii.
Wczoraj wychodząc z parkingu zauważyłam jakże soczysty dopisek w nieco innym języku, świadczący o desperacji innego sąsiada i jednocześnie jego językowym poczuciu humoru. Voilà:


Ciekawe, kiedy właściciel audi zareaguje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz